Trzecia część opowiadania znaleziona zguba /natu
******************************************************
iąta Hokage głośno tupiąc kierowała się w kierunku szpitala Wioski
Ukrytej w Liściach. W dłoni dzierżyła dwa przedmioty, ochraniacz na
czoło i bransoletkę. Tuż za Tsunade szedł Kakashi a obok niego zamyślona
Shizune. Nikt się nie odzywał.
- Co masz zamiar zrobić, Piąta? - zapytał Jōnin spokojnym tonem.
- Wyjaśnić wszystko, to chyba oczywiste.
- A później? - Shizune zadała to pytanie ostrożnie, nie chcąc zezłościć Hokage.
- Zobaczymy.
- Pozostaje jeszcze kwestia naszyjnika. - wtrącił Hatake. - Niemożliwe, by pochodziła akurat z tego klanu.
- Wszystko na to wskazuje. - dodała czarnowłosa.
Po tej krótkiej wymianie zdań całą trójka przyspieszyła kroku chcąc jak najszybciej wyjaśnić zaistniałą sytuację.
„Skryj się wśród cieni, wkrótce ruszysz dalej.”
Tak, te słowa znałam od dziecka, nie pamiętałam kto mi je powiedział
lecz zawsze dostarczały mi otuchy, dzięki nim czułam się bezpiecznie.
Teraz było inaczej, to tylko zlepek nic nieznaczących wyrazów.
Nie wiedziałam gdzie się znajduję, coś skutecznie tłumiło moje zmysły,
potrafiłam tylko leżeć a w okolicach gardła czułam ukłucia pojedynczych
igiełek schodzących w stronę serca. Co to oznaczało? Zapomniałam. W
ogóle kim jestem? Skąd jestem?
Powoli, najdelikatniej jak
umiałam dotknęłam palcami prawej ręki lewego nadgarstka, niczego nie
wyczułam, dlaczego? Nie pamiętam, luki są zbyt wielkie, cisza
przytłaczająca a ciemność przerażająca.
Po chwili do moich uszu
doszedł pewien stukot, coś jakby obcasy butów ze zbyt wielką siłą
uderzały o ziemię. Temu dźwiękowi towarzyszyło kilka głosów. Do kogo one
należały?
Tsunade kroczyła w kierunku sali wskazanej przez
pielęgniarkę, którą nieco wystraszyła swoim zachowaniem. W końcu nie co
dzień widzi się wzburzoną Hokage.
- Sakura. - zawołała Ślimacza Księżniczka widząc swoją uczennicę wychodzącą zza drzwi.
- Tak Tsunade-sama?
- Możesz już iść.
Zielonooka ciągle stała w progu drzwi zaskoczona decyzją swojej
mistrzyni, zazwyczaj mogła jej pomagać przy pacjentach. Musiało się coś
stać.
- Dobrze.
- Shizune, przypomniałam sobie, idź do archiwum, sprawdź czy została uznana za zagubioną.
- Hai.
- Chodźmy. - mruknęła Tsunade do stojącego obok niej mężczyzny.
Mały pokoik pogrążony był w cieniu, obydwie szarozielone zasłony
maksymalnie odcinały dopływ światła. W najciemniejszym kącie stało
średniej wielkości łóżko a na nim przykryta kołdrą dziewczyna podłączona
do aparatury. Mimo to Kakashi bez trudu mógł zobaczyć jej twarz.
Nieznajoma miała długie czarne włosy i bladą skórę lekko zarumienioną na
policzkach. Czarne, puste oczy próbowały dostrzec twarz Hatake lecz po
chwili tępo wpatrywały się w zasłony.
Tsunade odsunęła jedną z nich, blade światło rozprzestrzeniło się po pomieszczeniu sprawiając, że przestał być tak mroczny.
- Dziękuję. - wtedy po raz pierwszy kapitan drużyny 7 usłyszał jej
głos, głos przepełniony bólem i strachem ale też wdzięcznością.
- Jak się nazywasz? - zapytała Hokage siadając na skraju łóżka dziewczyny.
Kakashi dokładnie badał emocje wślizgujące się na twarz nieznajomej.
- Ja n-nie jestem pewna… -zaczęła czarnooka ze zmieszaną miną. - …
wydaje mi się, że Noemi. - dziewczyna ledwo zdołała wypowiedzieć swoje
imię a natychmiast złapała się za szyję. - Pomóż. - wyszeptała w
kierunku Hatake z oczami zalewanymi przez łzy.
Mężczyzna zbliżył
się do Noemi widząc jak dłoń Tsunade jarzy się zieloną chakrą. Po chwili
sytuacja nieco się uspokoiła a czarnooka padła na poduszkę ciężko
dysząc.
- Pieczęć. - wymamrotała niezadowolona Hokage mówiąc do
dziewczyny. - Lepiej nic nie mów ale powiedz mi czy rozpoznajesz te
rzeczy. - dodała kładąc na kołdrze ochraniacz z Liścia i bransoletkę z
doczepioną małą repliką wachlarzu klanu Uchicha.
Noemi wpatrywała się w obydwa przedmioty tak długo aż po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.
- Nie. - wydusiła zaciskając dłonie w pięści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz