Więcej dowiecie się jak przeczytacie ! :))) /Natu ____________________________________
_________________________________________________________________________
W Wiosce Ukrytej w Liściach nastawał kolejny pracowity dzień. Nikły
blask słońca odbijał się od ochraniaczy młodych ninja idących na misję,
ich rozmowy i śmiech budziły mieszkańców wioski zmuszając wszystkich do
rozpoczęcia swoich codziennych zajęć. Jak przystało na nowy dzień po
spokojnej, nocnej ciszy wszędzie nastawał gwar krzątających się ludzi.
Matki z małymi dziećmi poszły zrobić zakupy, Tsunade przydzielała
zadania swoim shinobi a Kotetsu i Izumo pilnowali głównej bramy. Chociaż
może nie do końca.
- Kotetsu! Nie śpij! - krzyknął Izumo wprost do ucha przyjaciela.
- Tak, jasne. - odpowiedział mu szeptem po czym bezczelnie odwrócił się do niego plecami ponownie zapadając w sen.
Jego kompan tylko pokręcił głową i wrócił do oglądania ludzi wychodzących z wioski po cichu knując plan zemsty.
W kierunku wioski zbliżała się pewna zakapturzona postać. Miała jeszcze do przejścia spory kawałek drogi nim mogła zostać uznana za potencjalne zagrożenie. Ciemny płaszcz okrywał jej całe ciało ujawniając jedynie część zmęczonej twarzy i wystające w nieładzie czarne włosy. Poruszała się dość powoli, co chwila kuśtykając i łapczywie nabierając powietrza jakby bała się, że zaraz go braknie. Na czole, policzkach i brodzie widniały ślady po uderzeniach i zaschniętej krwi.
- Nie d-dam rady. - powiedziałam ciężko opadając na kolana. Starałam się normalnie oddychać lecz parzący ból w całym ciele wcale nie zamierzał ustąpić.
Ostatnia walka znacznie przeciążyła moje siły. Ale to nic w zamian za wolność. Nareszcie udało mi się uciec od tego koszmaru a to, co właśnie się ze mną dzieje to tylko jego sprawa.
Drżącą dłonią przejechałam po ziemi chcąc wstać. Jednak jakaś siła natychmiast mnie do siebie przyciągnęła przez, co ponownie runęłam na drogę, którą szłam. Poczułam gorące łzy na swoich zimnych policzkach. Nie, to niemożliwe, nie wolno mi umierać, nie po tym wszystkim, co przeszłam. Stopniowo traciłam kontakt ze światem, wszystko wokół zalewała ciemność. Przestawałam czuć siebie, jedyne co, do mnie dochodziło to palące gardło, czyli pieczęć działa.
Niech go szlag trafi. - pomyślałam walcząc z opadającymi powiekami. - Gdy mnie znajdzie nie pozwoli mi umierać w spokoju. A nierealne marzenia na zawsze nimi pozostaną, jest dokładnie tak jak mówił. To wszystko do czego doprowadziła mnie wiara.
- Kakashi-sensei, Sakura! Sasuke! No szybciej, pospieszcie się trochę!
- Zamknij się młotku. - mruknął czarnowłosy.
Blondyn naburmuszył się machając prawą pięścią na wszystkie strony.
- Ta misja trwała dwa tygodnie! Rozumiesz?! Dwa tygodnie bez ramenu!
Sasuke tylko cicho prychnął pod nosem.
- Uspokój się, Naruto. - wtrąciła Sakura. - Jeszcze tylko mały kawałek.
- Dlaczego? - mruknął do siebie spuszczając głowę ze smutną miną. - Dlaczego nikt mnie nie rozumie?
Przygnębiony chłopak posłusznie wrócił na swoje miejsce formacji.
Kompletna drużyna 7 właśnie wracała z misji w Wiosce Piasku. Jej wszyscy członkowie zdążyli już zapomnieć o trudach walki. Teraz wyłącznie myśleli o tym, co zrobią gdy już dotrą na miejsce. Kakashi pewnie złoży raport pozwalając pozostałym odejść i dopiero w domu weźmie się za kolejną ze swoich
książek. Sakura miała w planach przyjemną kąpiel. Naruto oczywiście kilka porcji ramenu a Sasuke jako jedyny z całej swojej drużyny nie myślał o niczym.
Cała czwórka przeskakiwała zgrabnie z drzewa na drzewo, tym samym skracając sobie drogę. Wokół słyszeli tylko szum liści i donośne ćwierkanie ptaków. Nic nie zapowiadało się na kłopoty. Ale jak to zawsze bywa w świecie shinobi wszystko szybko ulega zmianie.
- Stop! - krzyknął niespodziewanie Kakashi.
- Co się dzieje? - zapytała Sakura spoglądając w to samo miejsce co Hatake. Przez chwilę zastanawiała się na, co patrzy. Po chwili dotarło do niej, że wpatruje się w zemdlałego człowieka pozostawionego na środku drogi.
- Kotetsu! Nie śpij! - krzyknął Izumo wprost do ucha przyjaciela.
- Tak, jasne. - odpowiedział mu szeptem po czym bezczelnie odwrócił się do niego plecami ponownie zapadając w sen.
Jego kompan tylko pokręcił głową i wrócił do oglądania ludzi wychodzących z wioski po cichu knując plan zemsty.
W kierunku wioski zbliżała się pewna zakapturzona postać. Miała jeszcze do przejścia spory kawałek drogi nim mogła zostać uznana za potencjalne zagrożenie. Ciemny płaszcz okrywał jej całe ciało ujawniając jedynie część zmęczonej twarzy i wystające w nieładzie czarne włosy. Poruszała się dość powoli, co chwila kuśtykając i łapczywie nabierając powietrza jakby bała się, że zaraz go braknie. Na czole, policzkach i brodzie widniały ślady po uderzeniach i zaschniętej krwi.
- Nie d-dam rady. - powiedziałam ciężko opadając na kolana. Starałam się normalnie oddychać lecz parzący ból w całym ciele wcale nie zamierzał ustąpić.
Ostatnia walka znacznie przeciążyła moje siły. Ale to nic w zamian za wolność. Nareszcie udało mi się uciec od tego koszmaru a to, co właśnie się ze mną dzieje to tylko jego sprawa.
Drżącą dłonią przejechałam po ziemi chcąc wstać. Jednak jakaś siła natychmiast mnie do siebie przyciągnęła przez, co ponownie runęłam na drogę, którą szłam. Poczułam gorące łzy na swoich zimnych policzkach. Nie, to niemożliwe, nie wolno mi umierać, nie po tym wszystkim, co przeszłam. Stopniowo traciłam kontakt ze światem, wszystko wokół zalewała ciemność. Przestawałam czuć siebie, jedyne co, do mnie dochodziło to palące gardło, czyli pieczęć działa.
Niech go szlag trafi. - pomyślałam walcząc z opadającymi powiekami. - Gdy mnie znajdzie nie pozwoli mi umierać w spokoju. A nierealne marzenia na zawsze nimi pozostaną, jest dokładnie tak jak mówił. To wszystko do czego doprowadziła mnie wiara.
- Kakashi-sensei, Sakura! Sasuke! No szybciej, pospieszcie się trochę!
- Zamknij się młotku. - mruknął czarnowłosy.
Blondyn naburmuszył się machając prawą pięścią na wszystkie strony.
- Ta misja trwała dwa tygodnie! Rozumiesz?! Dwa tygodnie bez ramenu!
Sasuke tylko cicho prychnął pod nosem.
- Uspokój się, Naruto. - wtrąciła Sakura. - Jeszcze tylko mały kawałek.
- Dlaczego? - mruknął do siebie spuszczając głowę ze smutną miną. - Dlaczego nikt mnie nie rozumie?
Przygnębiony chłopak posłusznie wrócił na swoje miejsce formacji.
Kompletna drużyna 7 właśnie wracała z misji w Wiosce Piasku. Jej wszyscy członkowie zdążyli już zapomnieć o trudach walki. Teraz wyłącznie myśleli o tym, co zrobią gdy już dotrą na miejsce. Kakashi pewnie złoży raport pozwalając pozostałym odejść i dopiero w domu weźmie się za kolejną ze swoich
książek. Sakura miała w planach przyjemną kąpiel. Naruto oczywiście kilka porcji ramenu a Sasuke jako jedyny z całej swojej drużyny nie myślał o niczym.
Cała czwórka przeskakiwała zgrabnie z drzewa na drzewo, tym samym skracając sobie drogę. Wokół słyszeli tylko szum liści i donośne ćwierkanie ptaków. Nic nie zapowiadało się na kłopoty. Ale jak to zawsze bywa w świecie shinobi wszystko szybko ulega zmianie.
- Stop! - krzyknął niespodziewanie Kakashi.
- Co się dzieje? - zapytała Sakura spoglądając w to samo miejsce co Hatake. Przez chwilę zastanawiała się na, co patrzy. Po chwili dotarło do niej, że wpatruje się w zemdlałego człowieka pozostawionego na środku drogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz